🪔 Dlaczego Nauczycielka Jest Najlepszą Kochanką Na Świecie
Dlaczego jest uważana za najlepszą na świecie? Belgijska czekolada nie bez powodu nazywana jest królową słodyczy. Jej czarowi trudno się oprzeć – nie tylko ze względu na smak, ale też historię, która się z nią wiąże.
Alina Kabajewa jest nieoficjalną pierwszą damą, kochanką i matką dzieci Władimira Putina. Według mediów, Rosjanka przeżyła mocne załamanie psychiczne. Podczas jedzenia nagle zaczęła rozbijać naczynia i losowo rzucać sztućcami. Wpływ na jej zachowanie miała mieć rzekoma śmierć prezydenta Władimira Putina. Kochanka Putina
Lisa bardzo lubiła chodzić do szkoły. Wszystkie dzieci uczyła jedna nauczycielka. Choć były one w różnym wieku, uczyły się w tej samej klasie. W szkole było dwadzieścioro troje dzieci. Na przerwach dziewczynki wymieniały się zakładkami, a wiosną grały w klasy. Chłopcy urządzali bitwy na śnieżne kule, a wiosną grali w kulki.
29. Nauczycielka chemii, która co roku na Halloween stwarza wybuchającą dynię. 30. Nauczyciel fizyki wykonujący eksperyment. 31. Nauczyciel historii, który przebiera się, aby przyciągnąć uwagę uczniów. 32. Nauczyciel, który ustawił taką tapetę na każdym komputerze w sali komputerowej. 33. Uczeń narysował delfina, nauczyciel
17-latek z Wielkopolski dostał się na trzecią najlepszą uczelnię na świecie. Erwin Nowak. 6 lutego 2023. Odnosił już sukcesy w nauce, a także działał jako wolontariusz. Wielkopolanin Dawid Kopik już niedługo wyleci do Stanów Zjednoczonych, by studiować na Uniwersytecie Yale. Jest jedynym Polakiem, który dostał się tam w tym roku.
jest wzorem osobowym dla swoich uczniów, ma ogromne możliwości pozytywnego oddziaływania na ich sferę intelektualną, emocjonalną i duchową. Proces rozwoju ucznia uzależniony jest nie tylko od czyn-ników wewnętrznych (potrzeby) i zewnętrznych (wpływ wychowania), ale także osobowościowych, czyli cech duchowych, decydujących o sa-
Wredna nauczycielka ! Mam bardzo wredną nauczycielkę . Chamsko się do nas odzywa i ogólnie jest wredna . Czepia się wszystkiego . Co zrobić żeby była "normalniejsza"? Np. jak można się odezwać do nauczyciela żeby dał spokój? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać. 1 ocena Najlepsza odp: 100%.
To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać Czy moja nauczycielka aby na pewno jest normalna? 2011-10-24 18:06:31;
- Nauczyciele! - krzyczała ze sceny Maggie MacDonnell, Kanadyjka wybrana w Dubaju na najlepszą nauczycielkę świata. Odkrzykiwał jej: - Mają znaczenie!
dBgi. Nauczanie społeczne prymasa Wyszyńskiego jest jednym z centralnych elementów jego dziedzictwa. Był on konsekwentnym promotorem praw człowieka: obrońcą wyzyskiwanych robotników w okresie kapitalizmu jak i człowieka odzieranego z godności przez totalitaryzm. Przypominał, że praca ludzka nie może służyć wyłącznie pomnażaniu dóbr, ale jest drogą „uświęcania” człowieka, jak i otaczającego świata. Wierzył, że odrodzenie moralne przyniesie wyzwolenie narodowe. Jego nauczanie społeczne wyprzedzało epokę w jakiej dane mu było żyć i stąd zachowuje aktualność na centralnym punktem odniesieniaW nauczaniu społecznym kard. Stefana Wyszyńskiego centralne miejsce zajmuje człowiek, jego godność i przysługujące mu prawa. Jest to człowiek pojmowany jako byt stworzony przez Boga na Jego obraz i podobieństwo w postaci osoby ludzkiej. Można powiedzieć, że jest to „personalizm teocentryczny”, czyli refleksja o człowieku, który zawsze pozostaje w relacji do Boga. W związku z tym – jak mówił prymas Wyszyński – to „człowiek jest najważniejszą na świecie istotą, jest swego rodzaju centrum, ku któremu powinny się kierować wszystkie sprawy ziemskie”. Można zauważyć jak duży wpływ wywarło nauczanie społeczne prymasa Wyszyńskiego na kard. Karola Wojtyłę, który w swej pierwszej encyklice jako papież, powie, że to „człowiek jest drogą Kościoła”.Teologia pracy ludzkiejPrzedmiotem szczególnego zainteresowania Stefana Wyszyńskiego, jeszcze jako młodego księdza, było zagadnienie pracy. Tym bardziej, że to wokół tematyki pracy i związanego z nią wyzysku toczył się wówczas podstawowy spór ideologiczny pomiędzy przedstawicielami katolickiej nauki społecznej a przedstawicielami różnych nurtów człowieka – podkreślał Wyszyński – w życiu społeczno-gospodarczym stawia szczególne postulaty w dziedzinie stosunków pracy. Już w czasie swych studiów na KUL zajmował się polityką społeczną, której problematyka skupiała się wówczas w dużej mierze na zagadnieniu pracy najemnej. Obronił tam pracę doktorską pod kierunkiem ks. prof. Antoniego Szymańskiego, jednego z najwybitniejszych w Polsce znawców nauczania społecznego Kościoła, autora słynnego podręcznika „Polityka Społeczna”. W latach 30. jako profesor seminarium duchownego we Włocławku i redaktor naczelny „Ateneum Kapłańskiego” Wyszyński miał okazję w bardzo praktyczny sposób zapoznać się z problematyką dotyczącą pracy. Prowadził wówczas Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy oraz był asystentem kościelnym Chrześcijańskich Związków Zawodowych, pozostających wówczas w opozycji wobec związków zawodowych o obliczu socjalistycznym bądź komunistycznym. Te ostatnie były silnie rozwinięte we Włocławku. Dzięki codziennej ich obserwacji dobrze poznał główne założenia marksizmu, wobec którego aż do końca życia był nadzwyczaj bezpośrednio po wojnie jego książka „Duch pracy ludzkiej” jest jasnym i głębokim wykładem teologii pracy, który to temat przez lata był obecny w jego myśli i homiletyce. Warto przypomnieć, że np. założyciel Opus Dei św. Josemaria Escriva de Balaguer znał tę książkę i polecał ją jako lekturę duchową swoim duchowym podopiecznym. Z jego inspiracji w 1957 r. książka ta została przetłumaczona na większość języków pracę Wyszyński traktował jako istotną drogę do samorozwoju, uświęcenia się człowieka oraz uświęcania świata i budowania wspólnoty społecznej. Pracę pojmował nie tylko jako rodzaj działania umożliwiającego człowiekowi zdobycie środków na utrzymanie, ale również w kategoriach metafizycznych. Odnosił ją bezpośrednio do Boga, który stworzył świat i który sam pracował. Ukazywał sumienne wykonywanie pracy jako drogę rozwoju i doskonalenia się człowieka – drogę do Boga i do czynienia „bardziej ludzką” otaczającej nas rzeczywistości. Krótko mówiąc chodziło mu o to, aby człowiek poprzez pracę kształtował się wewnętrznie, aby zbliżał się przez nią do Boga i do drugiego człowieka. Przypominał, że praca może być także modlitwą. Wskazywał, że przez pracę „składaną Bogu w ofierze łączymy się z dziełem zbawczym Jezusa Chrystusa, który pracując własnymi rękami w Nazarecie nadał pracy znamienną godność”.Zauważał, że bez pracy człowiek nie może „dojść do pełni rozwoju osobowości”. Wyjaśniał, że skoro natura ludzka zawiera zarówno elementy materialne jak i duchowe, to praca nie może służyć tylko postępowi materialnemu, lecz „rozwojowi całej osoby ludzkiej, a więc i postępowi duchowemu”. Wymagał więc rozwoju cnót związanych z pracą: miłości i pokory, pracowitości, sumienności, obowiązkowości, odpowiedzialności, cierpliwości, wytrwałości, stałości i wreszcie cichości, która zapewnia wewnętrzny ład w był konsekwentnym promotorem koncepcji „płacy rodzinnej” czyli takiej, która pozwoli pracownikowi na utrzymanie rodziny. Podkreślał – co było nowością w jego czasach – że także kobieta ma prawo do pracy zawodowej a nawet do kariery uniwersyteckiej, ale przy tym nie powinna rezygnować ze swej pierwotnej misji bycia żona i matką. Postulował nawet by rozważyć, czy kobieta pracująca zawodowo na pół etatu nie powinna otrzymywać pensji za ma „trzeciej drogi”Warto zauważyć inną nowość w nauczaniu społecznym ks. Wyszyńskiego, a był to wyraźny dystans do formułowanej w latach 30. koncepcji tzw. korporacjonizmu, jako formy chrześcijańskiego ustroju społeczno-gospodarczego. Została ona sformułowana przez papieża Piusa XI w encyklice „Quadragesimo anno”. Było to poszukiwanie „trzeciej drogi” pomiędzy liberalnym kapitalizmem a kolektywistycznym socjalizmem. Tymczasem Wyszyński w możliwość „trzeciej drogi” nigdy nie uwierzył. Podkreślał, że nie istnieje jakaś specyficznie „chrześcijańska” forma ustroju społecznego. Był przekonany, że dopuszczalne są różne formy ustrojowe, jednakże pod warunkiem akceptacji praw osoby ludzkiej, z prawem do wolności religijnej jak również i własności prywatnej. W imię konieczności poszanowania zasady sprawiedliwości społecznej, krytykował zatem zarówno liberalny kapitalizm jak i komunistyczny praw człowiekaObrona podstawowych praw człowieka była jednym z głównych wątków nauczania ks. Wyszyńskiego już od czasów przedwojennych. W tym zakresie był prekursorem na gruncie katolickiej nauki społecznej, która wówczas problematyką podstawowych praw człowieka nie zajmowała się bezpośrednio. Tymczasem ks. Wyszyński już w 1942 r. pisał, że „nienaruszalne prawa człowieka są wcześniejsze i starsze od czyichkolwiek praw, zarówno rodziny jak i narodu i państwa. Niezależne są one od żadnego ustroju społecznego, gospodarczego czy politycznego, a każdy ustrój godzący w te cele będzie niesprawiedliwy i niewolniczy”. Słowa te w okresie przed Soborem Watykańskim II były czymś zupełnie nowym na gruncie społecznego nauczania Kościoła. Prawa człowieka, kojarzące się wówczas na ogół z dziedzictwem Rewolucji Francuskiej i Oświecenia, nie cieszyły się u ludzi Kościoła zaufaniem. Biorąc pod uwagę ten kontekst należy powiedzieć, że ks. Wyszyński, odkrywając w tym czasie prawa człowieka sytuował się w awangardzie myśli Kościoła. Antycypował też swymi poglądami zarówno powszechną Deklarację Praw Człowieka, którą ONZ przyjęła w 1948 r.; jak i dalszą ewolucję myśli Kościoła. Prawa człowieka doczekają się autorytatywnego potwierdzenia w Kościele dopiero dwadzieścia lat później w encyklice Jana XXIII „Pacem in terris” oraz zostaną „inkorporowane” do społecznego nauczania Kościoła dopiero w czasie Soboru Watykańskiego Wyszyński, mówiąc o prawach człowieka konsekwentnie, podkreślał, że w centrum zainteresowania powinna stać osoba ludzka, obdarzona przyrodzoną godnością. A jej naturalne prawa winny mieć zawsze pierwszeństwo wobec jakichkolwiek struktur społecznych. Zauważał, że każdy człowiek – niezależnie kim jest – ma swoją niezbywalną i niepodważalną godność, unikalność i cały katalog praw stąd wynikających. Przekonywał, że pierwszorzędnym obowiązkiem każdego państwa jest ochrona tych właśnie państwo traktował jako „Respublikę”, czyli wspólne dobro tworzących je obywateli. Wyjaśniał, że zgodnie z zasadą pomocniczości rolą państwa jest strzeżenie praw każdego z obywateli. Podkreślał, że obywatel – który jest osobą – nie może być traktowany jako środek do realizacji celów państwa, lecz jako samodzielny podmiot. Wśród najbardziej podstawowych praw człowieka wymieniał: prawo do życia, prawo do powszechnej edukacji i równego startu społecznego, prawo do pracy i sprawiedliwej płacy, prawo do swobodnego kształtowania życia rodzinnego (bez zbytniej ingerencji państwa), prawo do korzystania z dóbr kultury i prawo do pokoju. A dodatkowym niejako prawem formułowanym przez Wyszyńskiego było „prawo do miłości społecznej”, które wyraża się w tym, że każdy człowiek w życiu społecznym traktowany powinien być nie tylko sprawiedliwie, ale i z miłością i jednym z pierwszych miejsc – szczególnie w okresie komunistycznej opresji – stawiał prawo do wolności religijnej. W nieunikniony więc sposób wchodził na tej płaszczyźnie w ostry konflikt z komunistycznym państwem. Był zwolennikiem państwa pluralistycznego, które szanuje wolność sumienia. W związku z tym nie ma prawa narzucać żadnego światopoglądu czy ideologii. Podkreślał, że państwo w swoich założeniach nie może być ateistyczne, nie może kierować swoich działań przeciwko wierze, religii i Kościołowi. Wyjaśniał, że „ateizm państwowy jest wielkim błędem, gdyż wtedy państwo ma tendencję do tworzenia pseudoreligii, w której ubóstwia samo siebie i żąda od członków narodu oddawania sobie czci religijnej”. Otwarcie mówił, że państwo winno zapewnić Kościołowi i wspólnotom religijnym swobodę działania, wyrażającą się w wolności przekonań i wolności słowa. „Dlatego państwa, które pod pozorem przebudowy ustroju, zakładają program wyniszczenia Boga w sercach obywateli, są potwornością i wielkim nieporozumieniem” – zatem polemizował z forsowaną przez komunistów wizją człowieka. Pisał bez żadnych zahamowani, że „człowiek nie posiada w ich [rządzących – przyp. KAI] oczach żadnej wartości osobistej. Nie tylko nie jest on centrum świata, ale po prostu jest niczym. Całą swoją wartość czerpie z nadania państwa. (…) Osobę ludzką poddaje się całkowitej pogardzie, nieubłaganej twardości systemu rządzenia, nieludzko bezgranicznej samowoli urzędniczej, despotyzmowi, terrorowi. W praktyce dochodzi do niewolnictwa obywateli na rzecz zbiorowości”.Krytycznie odnosił się również do – kreowanych przez ten system społeczny – nowych form wyzysku człowieka, będących rezultatem podporządkowania go technokratycznym prawom gospodarki socjalistycznej i nowemu materializmowi. Tłumaczył to w następujących słowach: „Ponieważ wartości duchowe nie mają żadnego znaczenia, stąd najwyższym celem człowieka (…) będzie dobro gospodarcze, dobro produkcji zorganizowanej zazwyczaj ateistycznie, szczęśliwość doczesna, materialna, raj ziemski (…). Słowem – ubóstwienie materii, zysku, produkcji, techniki”.W opozycji do tego podkreślał, że „współczesny świat wymaga rehabilitacji człowieka i oddania mu właściwego miejsca w całym życiu społecznym, (…) a w naszym myśleniu społeczno-politycznym zawsze musimy zachować prymat człowieka”.Program Społecznej Krucjaty MiłościBezpośrednio po zakończeniu obchodów Millennium prymas Wyszyński sformułował program duszpasterski na nowe tysiąclecie wiary w Polsce. Była to Społeczna Krucjata Miłości, zapowiedziana w liście pasterskim na Wielki Post 1967 r. „Zaczynamy pracę, która potrwa długie lata. Prowadzić ją będziemy w Społecznej Krucjacie Miłości. Wszak Chrystus Pan (…) ogłosił swoje największe i pierwsze przykazanie: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem” – pisał prymas. Dodawał, że w ten właśnie sposób będzie to praca nad stopniowym wprowadzeniem w życie Ślubów Narodu oraz ducha Soboru Watykańskiego Społecznej Krucjaty Miłości było podjęcie walki z otaczającym złem, ale drogą nie tyle zmiany narzuconych struktur społecznych, co poprzez przemianę swoich serc. Przypominał, że „Czas to miłość! (…) Całe nasze życie tyle jest warte, ile jest w nim miłości”. Dostrzegał, że tylko dzięki miłości możemy dokonać prawdziwej przemiany otaczającego świata. „Idzie o to, aby człowiek był nowy, aby nastało «nowych ludzi plemię». Bo jeżeli człowiek się nie odmieni, to najbardziej zasobny ustrój, najbardziej bogate państwo nie ostoi się, będzie rozkradzione i zginie” – więc, że „nie trzeba się oglądać na innych, na tych lub owych, może na polityków, żądając od nich, aby się odmienili”. Wyjaśniał, że każdy musi zacząć od siebie, abyśmy prawdziwie się odmienili”. Wierzył, że moralne odrodzenie poszczególnych obywateli jest drogą do odrodzenia społecznego i narodowego, czego dowodem są następujące słowa: „wtedy, gdy wszyscy będziemy się odradzać, to i politycy będą musieli się odmienić, czy będą chcieli, czy nie. Nie idzie bowiem w tej chwili w Ojczyźnie naszej tylko o zmianę instytucji społecznej, nie idzie też o wymianę ludzi, ale przede wszystkim o odnowienie się człowieka”.Wkrótce chcąc spragmatyzować przekaz, czyniąc go przystępnym i łatwym do zapamiętania, ujął swoje wskazania w 10 punktach:1. Szanuj każdego człowieka, bo Chrystus w nim żyje. Bądź wrażliwy na drugiego człowieka, twojego Myśl dobrze o wszystkich – nie myśl źle o nikim. Staraj się nawet w najgorszym znaleźć coś Mów zawsze życzliwie o drugich – nie mów źle o bliźnich. Napraw krzywdę wyrządzoną słowem. Nie czyń rozdźwięku między Rozmawiaj z każdym językiem miłości. Nie podnoś głosu. Nie przeklinaj. Nie rób przykrości. Nie wyciskaj tez. Uspokajaj i okazuj Przebaczaj wszystko, wszystkim. Nie chowaj w sercu urazy. Zawsze pierwszy wyciągnij rękę do Działaj zawsze na korzyść bliźniego. Czyń dobrze każdemu, jakbyś pragnął, aby tobie tak czyniono. Nie myśl o tym, co tobie jest kto winien, ale co Ty jesteś winien Czynnie współczuj w cierpieniu. Chętnie spiesz z pociechą, radą, pomocą, Pracuj rzetelnie, bo z owoców twej pracy korzystają inni, jak Ty korzystasz z pracy Włącz się w społeczną pomoc bliźnim. Otwórz się ku ubogim i chorym. Użyczaj ze swego. Staraj się dostrzec potrzebujących wokół Módl się za wszystkich, nawet za się, że przykazania te – choć zostały napisane 53 lata temu – mają znaczenie uniwersalne. Pokazują, że myśl kard. Wyszyńskiego może być wciąż aktualna, inspirująca. Warto przemyśleć je na nowo – traktując jako program na dziś – czekając na beatyfikację Prymasa Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Dowiedz się, dlaczego bogaci uważają porażkę za najlepszego nauczyciela Jednym z najczęstszych powodów kłopotów finansowych, jakie ludzie miewają, jest to, że mieli kontakt z samozwańczymi nauczycielami, którzy uważali się za najlepszych. Odkryłem to już za młodu, gdy przeprowadziliśmy się do bogatej części miasta Hilo na Hawajach. Pierwszą rzeczą, jaką dostrzegłem u swoich nowych kolegów z klasy, było to, że są bogaci. Mimo że byli bardzo przyjacielscy, wiedziałem że są bogatsi ode mnie, ponieważ większość z nich miała nowe rowery, mieszkali w dużych domach na prywatnych wyspach, ich rodzice należeli do klubu jachtowego lub posiadali domy letniskowe przy plaży, czy posiadłości w górach. Ja tymczasem jeździłem rowerem za 5 dolarów, który kupił mi ojciec. Nie wiedziałem, czym jest klub jachtowy. Moja rodzina mieszkała w starym domu, który wynajmowaliśmy dwie przecznice od mojej nowej szkoły, nieopodal biblioteki w Hilo. Działka, na której stał nasz dom, jest obecnie parkingiem dla samochodów. Zanim poszedłem do szkoły z bogatymi dziećmi, nigdy wcześniej nie czułem się biedny. To właśnie dlatego w wieku dziewięciu lat podniosłem rękę, aby zapytać nauczycielkę: - Kiedy będziemy się uczyli o pieniądzach? Spojrzała na mnie, zająknęła się i powiedziała: Nie uczymy w szkole o pieniądzach. Później, mój ojciec, który był kuratorem oświaty stanu Hawaje, powiedział mi: Synu, nigdy nie zadawaj pytania, na które nauczyciel nie może odpowiedzieć. Nauczyciele muszą znać odpowiedzi na wszystkie pytania. Nie są nauczeni, aby mówić „Nie wiem”. Zawstydziłeś ją. Powiedział także: Głównym powodem, dla którego nie uczy się w szkole o pieniądzach jest to, że nauczyciele mogą nauczać tylko tego, na co pozwala im rząd. Poradził mi, abym zapytał ojca mojego przyjaciela Mike’a, jeśli chcę się dowiedzieć czegoś o pieniądzach. Był on przedsiębiorcą. Ojciec Mike’a został moim bogatym ojcem. To była najlepsza rada, jaką kiedykolwiek dał mi mój biedny ojciec. Różnica pomiędzy nauczycielami prawdziwymi i samozwańczymi Gdy skończyłem służbę wojskową w Wietnamie, mój biedny ojciec zachęcał mnie, abym kontynuował naukę i zdobył tytuł doktora. Zapisałem się więc na studia Executive MBA. Jednym z wykładanych przedmiotów była rachunkowość. Nie lubiłem programu MBA. Czułem się jak w szkole średniej. Pewnego razu moja frustracja sięgnęła zenitu. - Czy zajmował się pan kiedyś prawdziwą rachunkowością? – zapytałem wykładowcę. - Tak – odpowiedział. Mam dyplom z rachunkowości. - Nie o to pana pytam – powiedziałem zdawkowo. - Wiem, że posiada pan dyplom z rachunkowości, ale czy pracował pan kiedyś jako księgowy… tak w normalnym świecie? Po dłuższej przerwie wykładowca przyznał: Nie, nie miałem okazji. Jestem asystentem dydaktycznym. Posiadam stopień licencjata z rachunkowości i ubiegam się o tytuł magistra. - Mogę panu powiedzieć, że pan nie wie, o czy pan mówi. Pana wiedza pochodzi z książek i nie jest poparta doświadczeniem. Pracowałem z bogatym ojcem jako pomocnik i byłem w stanie dostrzec różnicę pomiędzy samozwańczym nauczycielem a praktykiem. Dla kontrastu, w tym samym czasie uczęszczałem na seminarium dotyczące inwestowania w nieruchomości, które trwało trzy dni i kosztowało 385 dolarów. Mogłem stwierdzić, że osoba prowadząca zajęcia to prawdziwy nauczyciel. Nie próbował nam niczego sprzedać. Omówił z nami swoje prawdziwe transakcje, pokazał, czego się nauczył i jak możemy te lekcje zastosować sami na rynku nieruchomości. Na koniec trzydniowego spotkania powiedział: OK, teraz zaczynają się prawdziwe zajęcia. Nieco zmieszani zapytaliśmy, jak koniec może być początkiem. Powiedział: Ponieważ zastosowanie tej wiedzy w praktyce będzie prawdziwą nauką. Chcę, abyście ocenili 100 nieruchomości w 90 dni. Przygotujcie po jednej stronie analizy dla każdej z nich, a na koniec będziecie wiedzieli, która jest warta zakupu. Zrobiłem tak, jak powiedział. Znalazłem nieruchomość, którą mogłem kupić bez wkładu własnego. Zarabiałem co miesiąc 25 dolarów z przychodu pasywnego. Zrezygnowałem ze studiów MBA i nigdy do nich nie wróciłem. Najlepszym nauczycielem na świecie jest… Moja pierwsza wyprawa po nieruchomości zakończyła się sukcesem i chciałbym móc powiedzieć to samo o wszystkim, co zrobiłem w biznesie i inwestowaniu. Zamiast tego popełniłem wiele błędów, jak na przykład wykorzystanie domu mojego ojca za 100 tysięcy dolarów jako dźwigni finansowej, które to pieniądze od razu straciłem. Jednak to dzięki tym błędom i porażkom nauczyłem się najwięcej i stałem się silniejszy. W rzeczywistości porażka okazała się być moim najlepszym nauczycielem – będzie także i Twoim! To właśnie z tego powodu moim najbardziej ulubionym muralem jest ten autorstwa słynnej agencji marketingowej Wieden + Kennedy, który mówi: Zaliczaj twarde lądowanie. Za sprawą swoich błędów w końcu zrozumiałem, co prowadzący seminarium o nieruchomościach miał na myśli, mówiąc, że koniec to dopiero początek. Miał rację – więcej nauczysz się przez doświadczenie i popełnianie błędów niż poprzez czytanie, oglądanie i słuchanie. Samozwańczy nauczyciele nauczają za pomocą wykładów i książek. Prawdziwi nauczyciele uczą poprzez swoje doświadczenie życiowe i błędy, które popełnili, zachęcając Cię do ich popełniania. Prawdziwą szkołą jest życie. Błędy stanowią klucz do sukcesu Thomas Edison zmienił świat, popełniając błędy. Przyznał się do 3000 porażek, zanim wynalazł żarówkę. Henry Ford zbankrutował, zanim jego firma odniosła sukces. Poboczny projekt Jeffa Bezosa – założyciela Amazona – pod nazwą zShops również okazał się kompletną klapą. Larry Ellison walczył latami, zastawiając wszystko i znajdując się na granicy bankructwa, zanim Oracle w końcu wystartowało. Fred Smith otrzymał w szkole ocenę niedostateczną za swój biznesplan, który ostatecznie przekuł w firmę FedEx. Pułkownik Sanders wielokrotnie zmieniał plany i w wieku 65 lat był bliski bankructwa, zanim KFC odniosło sukces. Dwie strony medalu Wiele osób tego nie dostrzega. Każdy medal ma dwie strony, ale oni są zawsze po tej drugiej. W dzisiejszym świecie pojawia się wiele pokus: 1. Udawaj, że nigdy nie popełniasz błędów Ludzie uwielbiają sądzić, że nie posiadają wad. Zachowują się jak koty zasypujące swoje nieczystości w kuwecie, udając że pojemnik jest czysty. 2. Kłam Pamiętam prezydenta Billa Clintona mówiącego: Nie miałem stosunków seksualnych z tą kobietą. Uprawianie seksu to nie zbrodnia. 19 grudnia 1998 roku musiał ustąpić ze stanowiska z powodu składania fałszywych zeznań pod przysięgą. 3. Szukaj wymówek Wymówki są jak odświeżacze powietrza: mimo że łazienka ładnie pachnie, wciąż możesz wyczuć kłamstwo. 4. Obwiniaj innych Ktoś, kto obwinia innych jest mięczakiem, który nie chce się uczyć i wziąć odpowiedzialności za swoje czyny. 5. Idź do sądu Pozwij osobę, która przyłapała cię na kłamstwie. Spraw, aby kłamstwo żyło latami. Przydarzyło mi się to dwa razy. Zostałem pozwany po tym, jak odkryłem, że ludzie, którym ufałem, oszukiwali, kłamali i kradli. 6. Idź na całość albo spadaj do domu Zamiast ograniczać straty, ludzie podwoją stawkę lub zastawią się, licząc na to, że odrobią straty. Większość z tych osób pójdzie na całość i wróci do domu bez pieniędzy. Bogaci tak nie postępują. A ci, którzy uczą się od najlepszych nauczycieli, jakimi są niepowodzenia i porażki, rosną w siłę – znajdując antidotum na swoje błędy, głównie w postaci pokory i chęci uczenia się. Richard Buckminster – jeden z najlepszych nauczycieli, od których mogłem się uczyć – powiedział mi kiedyś: - Błędy są świetne – im więcej ich popełniam, tym staję się mądrzejszy. Najlepszą rzeczą, jaką mogę zrobić, to zachęcić Cię do uczenia się poprzez popełnianie błędów.
Najlepsza odpowiedź Niewidka26 odpowiedział(a) o 20:13: Wydaję mi się że nauczycielki to najgorsze kochanki na świecie. Jakieś niespełnione, sztywne, w duszy romantyczki ale zimne jak lód i twarde jak skała. Ale może być też tak jak mówisz. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
dlaczego nauczycielka jest najlepszą kochanką na świecie